Zwick mnoży atrakcje, wybuchy i pościgi, niektóre sceny robią piorunujące wrażenie (np. ta z użyciem dzieci jako żywych broni), jednak przede wszystkim nie zapomina o postaciach. DiCaprio w
Są reżyserzy, którzy naprawdę czują kino akcji, którzy potrafią tak nami zakręcić, że wybaczamy im nawet scenariuszowe mielizny. Do tego grona (reżyserów, nie mielizn) zaliczyć trzeba Edwarda Zwicka, twórcę głośnej "Chwały" i "Ostatniego Samuraja".
Jego ostatni film, "Krwawy diament", przemknął przez polskie ekrany, tym bardziej cieszy, że można go teraz spokojnie obejrzeć w domowym zaciszu. Akcja filmu rozgrywa się w 1999 roku w Sierra Leone. Czarnoskóry Solomon (znany z "Gladiatora" Djimon Hounsou) oraz biały Afrykanin Danny Archer (mówiący z "afrykańskim" akcentem Leonardo DiCaprio) pracują niewolniczo przy wydobywaniu diamentów. Tych dwóch łączy szczególna relacja - Salomon ukrył gdzieś jeden z największych drogocennych kamieni, a Archer wierzy, że dzięki współpracy wejdzie w jego posiadanie, co ustawi go do końca życia. W sprawę wmieszana jest także pewna dziennikarka (Jenniffer Connelly) pracująca nad reportażem, mającym ujawnić prawdę o "krwawych diamentach". Tropy prowadzą do najwyższych urzędników w państwie. Afryka jest w kinie amerykańskim ostatnio bardzo popularna, choć, co tu kryć, pokazywana dość powierzchownie. Jednak w przypadku filmu sensacyjnego trudno wymagać pogłębionej społecznej analizy. Pewna dekoracyjność afrykańskiej scenerii, nie tylko tu, nie przeszkadza, ale i tworzy klimat, a tego filmowi Zwicka odmówić nie można. "Krwawy diament" to skrojone według najlepszych wzorców kino akcji, które ogląda się na tyle dobrze, że możemy wybaczyć nieprawdopodobieństwa i uproszczenia.
Zwick mnoży atrakcje, wybuchy i pościgi, niektóre sceny robią piorunujące wrażenie (np. ta z użyciem dzieci jako żywych broni), jednak przede wszystkim nie zapomina o postaciach. DiCaprio w roli cynicznego Archera po raz kolejny potwierdza swoja klasę. Bez niego ta postać byłaby tylko plastikową kukłą. Co jednak najważniejsze, film broni się świetnie także na małym ekranie, nic nie tracąc ze swojego rozmachu. A jeżeli interesuje nas filmowa kuchnia, w dodatkach na płycie znajdziemy rozbudowany komentarz reżysera (rzucający trochę światła na kulisy powstania kluczowych scen) oraz kinowy zwiastun.